niedziela, 11 listopada 2018

Grzybobranie

Gdy przychodzą jesienne dni któż z nas nie lubi udać się do lasu w poszukiwaniu grzybów, tych małych, brązowych skarbów runa leśnego? Wyprawa na grzyby zajmuje w polskiej tradycji bardzo ważne miejsce i tego chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć. Owoce runa leśnego są jednym z najistotniejszych składników potraw przygotowywanych na Wigilię i Boże Narodzenie. Chyba nikt nie wyobraża sobie tego okresu bez barszczu z uszkami, pierogów z kapustą i grzybami czy nawet zupy grzybowej. Po co więc gonić do marketu skoro każdej jesieni natura, tak hojnie, obdarza nas swoimi leśnymi darami?

Pochodzę i wychowałem się w Borach Dolnośląskich, jednej z największych puszczy dzisiejszej Europy. Od kiedy pamiętam moja rodzina zawsze korzystała z dobrodziejstw jakie daje las. Zbiory jagód, borówek czy w końcu grzybów mam we krwi. Grzyby zbierali moi dziadkowie, przywożąc z lasu wypełnione prawdziwkami, podgrzybkami czy czerwonymi kozakami, wiklinowe kosze. Grzyby nadal zbierają moi rodzice. Zbierają je również moi teściowie i dzięki Bogu, moja małżonka także kocha jesienne wyprawy do lasu.

Na ziemi sulechowskiej, na której obecnie mieszkam, krajobraz jest nieco inny niż w Borach Dolnośląskich. Lasy majaczą gdzieś na horyzoncie, trzeba przejechać kilka kilometrów aby do nich dotrzeć. Na szczęście są równie bogate w grzybki co i moje rodzinne strony:) Dominują oczywiście bory sosnowe ale jest tutaj również wiele zagajników brzozowych czy dębowych. W innych okolicach można spotkać także ogrom innych gatunków drzew. Uprawy leśne są poprzecinane licznymi, dość dobrze utrzymanymi drogami dzięki czemu stanowią idealne miejsce do wycieczek rowerowych i faktycznie korzysta z tego dobrodziejstwa wielu ludzi. O tym jednak innym razem :)
Jesienny zapach polskiego lasu jest czymś niesamowitym, czymś unikatowym. Można wręcz powiedzieć, że powietrze ma tutaj swój niepowtarzalny smak. W moich najbliższych okolicach jest wiele zagajników, z których można wrócić usatysfakcjonowanym z grzybobrania. Dziś jednak opiszę tylko jeden z lasów, każdy ma swoje tajemnice dotyczące swoich miejsc na zbiory i zapewne każdy to rozumie :)

Kompleks leśny, którego dotyczy ten post, zajmuje znaczny obszar południowo-zachodniej części gminy Sulechów, jego naturalnymi granicami są: od południa Odra, od północy pola okalające Mozów i Kije, od wschodu zaś droga ekspresowa S3. Od Zachodu płynnie przechodzi w lasy, które ciągną się aż do granicy niemieckiej. 


 
W jego głąb można wjechać autem, co nie jest dozwolone w większości znanych mi lasów. Jest to możliwe dzięki temu, że przebiega przezeń droga łącząca miejscowość Laskowo z Cigacicami. Droga w większej swojej części ma charakter typowej piaszczystej drogi leśnej jednak zdarzają się momenty asfaltowe i brukowane. Z racji usytuowania tej drogi i jej przebiegu, lasy te na pewno przyciągną zapalonych grzybiarzy nie tylko z najbliższych okolic. 

Ilość znajdowanych tutaj podgrzybków jest oszałamiająca. Drugi rok z rzędu wybieram się z rodziną w niemal każdy jesienny weekend  do lasu i wracamy zawsze z pełnymi wiaderkami tychże grzybów. Zdarzają się oczywiście również Borowiki Szlachetne, a czasem wpadnie nawet jakiś popularny kozak.

Co ciekawe, przy zbiorach grzybów w tutejszych lasach, świetnie sprawdza się reguła, którą przekazywali nam (mi tak, nie wiem jak wam :)) dziadkowie i rodzice - "Jak znajdziesz grzybka to szukaj dookoła kolejnych". Na dowód tego, że podgrzybki lubią rosnąć w gromadach zamieszczam obok zdjęcie. Często jest tak, że dopiero po schyleniu się po nasz napotkany skarb zauważamy kolejne. 

Po udanym grzybobraniu nic tak nie cieszy jak pełne wiaderka. Teraz można wracać do domu i poddać je obróbce. Część ususzyć - na pewno przydadzą się do różnych potraw, nie tylko świątecznych, część ugotować i zamarynować w słoiki, będą stanowić pyszny dodatek do obiadów, a z części zrobić pyszny sos. Świetnie smakują także gdy są częścią składową jajecznicy.

Dla tych, którym zbieranie grzybów idzie gorzej, koncentrują się na innych walorach lasu lub podczas zbierania lubią delektować się widokami, polecam czasem rozejrzeć się dookoła. Grzyby niejadalne w połączeniu z otoczeniem lasu. pniami drzew, mchem czy leżącymi liśćmi, często tworzą spektakularne krajobrazy.

Zdarzają się też chwilę, w których można zobaczyć w oddali dziką zwierzynę. Jest to jednak niezwykła rzadkość. Znacznie częściej trafiam na zaskoczone sarny czy nawet jelenie, jeżdżąc rowerem Mtb niż podczas grzybobrania więc tak na prawdę nie ma się czego obawiać, jeśli faktycznie jest czego. Jedna wyprawa na grzyby wraz z moją małżonką była inna od wszystkich. Spotkaliśmy na swej drodze zająca. Środek lasu, dzicz dookoła, daleko od drogi asfaltowej. Był chyba bardziej zaskoczony naszym widokiem niż my jego gdyż przez dłuższy czas siedział jak kura na grzędzie i osłupiały wpatrywał się w nas ze zdumieniem. Po kilku chwilach leniwie rozciągnął nogi, wyprostował się i powolnymi susami zaczął się oddalać w kierunku gęstwiny młodnika.

Las między Laskowem, Sulechowem a Cigacicami jest pewnie bardzo podobny do wielu Borów zlokalizowanych na terenach całej Polski. Pewnie wielu z was było w piękniejszych miejscach. Dlaczego więc o nim piszę? W czym widzę jego wyjątkowość? Tutaj odniosę się do przesłania i myśli przewodniej, która nakłoniła mnie do stworzenia tego bloga. Jest dla mnie wyjątkowy ponieważ mogę z najbliższą mi osobą w kilka chwil udać się do niego na grzybobranie, które mam przecież we krwi. Mogę w nim spędzić tych kilka niesamowitych godzin, które odprężają umysł i ciało. Dodatkową nagrodą za poświęcony tam czas są przepyszne przetwory i aromat suszonych grzybów. Zachęcam wszystkich do odwiedzania lasów, a gdy będziecie w okolicach Sulechowa - również tego. Jeśli przyjedziecie tu na kilka dni - musicie zajrzeć w te leśne zakątki.

Na zakończenie - ziemniak z ogniska z masełkiem i solą, sos grzybowy, ze zbiorów dzisiejszych, okraszony pietruszką z własnego ogródka - jesienne rarytasy!







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz