piątek, 26 października 2018

50 km od domu - inspiracja na start

Kilka lat temu, gdy zaczynałem swoją przygodę z zawodem pośrednika w obrocie nieruchomościami, spotkałem pewną starszą, około 85-letnią Panią, która była oczywiście moją klientką. Niby nic takiego, kolejna osoba chcąca sprzedać swoje mieszkanie za moim pośrednictwem, dostała mój numer telefonu z polecenia, od innego, zadowolonego klienta. Zadzwoniła, umówiłem się na spotkanie, pojechałem zobaczyć mieszkanie, które miało być przedmiotem oferty. Niewielka kawalerka, około 25m2, można by rzec - powierzchnia malusieńka, klitka, którą będzie ciężko sprzedać.

Gdy przyjechałem na miejsce, drzwi otworzyła mi staruszka. Zaprosiła do środka, musiałem mówić głośno gdyż lekko niedosłyszała, oprócz tego miała poważne problemy z chodzeniem, poruszała się opierając się o ściany bądź meble, które stały na jej drodze. Pokonanie odległości między drzwiami wejściowymi, a starym stołem, zlokalizowanym w środku jedynego pokoju tego mieszkania, czyli jakieś 4m, było dla niej dużym wyzwaniem i również wysiłkiem. Usiedliśmy i zaczęliśmy rozmowę. Rozejrzałem się po mieszkaniu pełnym starych mebli, które mimo maleńkiej powierzchni, okazało się skarbcem pełnym zdjęć, map, przewodników, kaset VHS z zapisami podróży, albumów itp.
Musiałem zapytać... 
Ta biedna, niepozorna staruszka, która jeszcze kilka chwil temu miała problem z przejściem czterech metrów z punktu A do B, okazała się niesamowitą podróżniczką. Podróżniczką, która większość swoich przygód, w różnych zakątkach globu, przeżyła spacerując, chodząc pieszo. Jeszce kilka lat temu spacerowała codziennie, przemierzając z kijkami ścieżki Zielonej Góry. Jak olbrzymia była tragedia tej kobiety, która przemierzyła pieszo tak wiele a teraz miała problem z poruszaniem się po własnym mieszkaniu? Nie chciałem o tym rozmawiać i o to pytać, drążyłem za to temat jej wędrówek, było jej z tego powodu bardzo miło, a i ja chłonąłem przekazywane informacje.
To było niesamowite, wracałem tam zawsze z przyjemnością prezentując tą nieruchomość i gdy ją w końcu sprzedałem i przyszedł czas aby pożegnać się z tą Panią poczułem się co najmniej dziwnie...
Dlaczego tak dużo napisałem o tej starszej Pani, jej mieszkaniu i przygodach, na blogu, który ma być poświęcony lokalnej turystyce?
Dlatego, że podczas opowieści jakimi raczyła mnie ta Pani, usłyszałem z jej ust, że wszystkie te jej wędrówki w piękne, często dzikie zakątki świata, są tak naprawdę tylko dodatkiem. Najpiękniejsze miejsca, które przyszło jej zobaczyć podczas długiego, obfitego w przygody życia, miała przyjemność podziwiać w najbliższej okolicy... Oddalone tak do 50km od jej domu. I taki dała mi przekaz, nieważne skąd jesteś, gdzie mieszkasz - warto zobaczyć piękne miejsca świata ale najpiękniejsze znajdziesz w sąsiedztwie tuż za rogiem, w sąsiedniej miejscowości, w lesie oddalonym o kilka km, nad potokiem płynącym wśród drzew niedaleko. Załóż buty, wyjdź na dwór, wsiądź na rower, podróżuj i chłoń okolicę. 
Mam wrażenie, że mimo swoich problemów ze zdrowiem, była bardzo szczęśliwa, widać było to w jej oczach.
Spotkanie tej Pani zainspirowało mnie do utworzenia tego bloga, który dedykuję właśnie jej.
Blog ten będzie poświęcony regionowi, z którym związało mnie życie na stałe - miejscowości Krężoły, ziemi sulechowskiej, południowej części województwa lubuskiego czy zachodniej ćwiartki wielkopolskiego. Regionu o pięknej historii, nieodkrytego przez przeciętnego Kowalskiego, a tak bogatego w zabytki  i obficie nasyconego cudami natury. Będzie to również blog o ludziach tu mieszkających, mających swoje pasje, walczących z trudami dnia codziennego, którzy mimo tego znajdują czas na to aby swoje małe ojcowizny upiększać i dbać o nie.
Aby dobrze zacząć odwiedziłem w zeszłym tygodniu Miejską Bibliotekę w Sulechowie i wypożyczyłem kilka ciekawych pozycji dotyczących historii najbliższej okolicy, są fenomenalne!
Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że przemierzając tych kilka tysięcy km rocznie rowerem po okolicy, mijam po drodze tyle ciekawych historii i miejsc. Ten blog to zmieni :)
Będę, czasami, również wracał do swojej ojcowizny, miejscowości Ruszów i pięknych Borów Dolnośląskich ale o tym wkrótce.

2 komentarze: